1
stycznia 2010, Puerto Montt
Puerto
Montt to miasto bardzo nieciekawe. Jest brudne i śmierdzące, a
ludzie nie są przesadnie uprzejmi. Po ulicach biega mnóstwo
bezdomnych zwierząt prezentujących wszelkie możliwe problemy
dermatologiczne i ortopedyczne.. Poza tym występuje podobny problem
z elektrycznością co w Punta Arenas - pisałem o tym przy innej
okazji. Dziś podczas spaceru po mieście mogłem podziwiać
nietypowe, fantazyjne wręcz rozwiązania w dziedzinie elektryki.
Słup
elektryczny to gniazdo kabli tworzących niewyobrażalną
plątaninę i siec skomplikowanych węzłów. Na jednym
słupie naliczyłem ponad 120 kabli, a jako dowód
przedstawiam zdjęcie. Jest ich tam więcej niż 120, bo dwukrotnie
liczyłem i po doliczeniu do 120 - kable mi się mieszały, a nie
byłem aż tak ambitny żeby to zajęcie kontynuować. Wiele z tych
kabli i drutów jest już w ogóle nie używana, ale nie przeszkadza
to im spokojnie sobie wisieć. Wyobraziłem sobie, choć nie wiem w
jakim stopniu słusznie - że to właśnie to może powodować
przeróżne spięcia w sieci i tym samym tłumaczyć występujące tu
i owdzie problemy z elektrycznością i połączeniami
telefonicznymi.
Chodząc
ulicami tego miasta nie sposób uchronić się przed zaczepkami typów
w różnych stanach alkoholizmu, bezrobocia i usposobień.
Puerto Montt trochę przypomina Punta Arenas ,ale ma to nieszczęście,
że znajduje się w o wiele cieplejszym i wilgotniejszym klimacie.
Wszystkie naturalne procesy dekompozycyjne następują tu szybciej i
są bardziej intensywne. Dlatego przy braku troski o szeroko pojętą
higienę już tylko jeden krok do zapachowych fajerwerków i
obrzydliwych miazmatów snujących się po tym marnym mieście.
2
stycznia, San Carlos de Ancud, Chiloe.
Rano
przeprawiłem się promem przez cieśninę Ancud i wylądowałem
na wyspie Chiloe w Porcie Chacao. Stamtąd udałem się do San
Carlos de Ancud (w skrócie Ancud). Ulice jak na chilijskie miasto są
czyste. Zagrody i domy zadbane, a psy najedzone. Ancud i Puerto
Montt leżą bardzo blisko siebie, przedzielone zaledwie
kilkukilometrowym kanałem. Mają podobny klimat i warunki
geograficzne, a pomimo to już na pierwszy rzut oka widać, że Ancud
jest przyjazne i miłe , czego nie można powiedzieć o Puerto
Montt.
Od
razu po przyjeździe do tego kraju zauważyłem charakterystyczną
cechę mieszkańców - niski wzrost. To głównie dotyczy
mężczyzn o ciemnej karnacji, co każe przypuszczać, że są
potomkami dawnych szczepów indiańskich. Myślę, że średni
wzrost w tej populacji to nie więcej niż 160-162 cm, a często
widziałem mężczyzn o wzroście około 145 cm. Przy tym zachowane
są wszystkie proporcje ciała. Populacja ta była zawsze dość
hermetyczna i głównie mieszała własną pule genową. Takie
ujawniające się w fenotypie cechy szczególne,
występujące w małych, hermetycznych populacjach są dla mnie
zawsze ciekawym zagadnieniem. W Europie - żeby wymienić tylko te
najbardziej znaną - wykształciła się m.in habsburgska warga - a w
tym kraju - niski wzrost.
3
- 7 stycznia, środkowe Chile.
Po
wyjechaniu z Chile przez kolejne dni jechałem na północ.
Zatrzymałem się w miejscowości Frutillar nad jeziorem Llanquihue,
gdzie spędziłem jeden dzień czekając na wypogodzenie, które
odkryło trochę wulkan Osorno. Chciałem zrobić dobre ujecie,
ale udało mi się to - - w najlepszym wypadku - połowicznie.
Osorno to prawie regularny stożek aktywnego wulkanu z białą
czapą śniegu na górze. Wulkan ma ponad 2600
metrów nad poziom morza i przy dobrej widoczności jest widoczny z
bardzo dużej odległości.
Nazwa
samego jeziora natomiast - Llanquihue wywodzi się z języka
Mapudungun, którym mówi lud Mapuche. Wiele jest nazw w Chile
pochodzących z tego języka dlatego czasem tutejsze nazwy są tak
skomplikowane, że nie sposób tego przeczytać i wymówić. Poza tym
od nazwy tego jeziora nazwany został okres ostatniego zlodowacenia,
które tu pozostawiło w okolicach jeziora moreny.
Początkowo
chciałem wjechać do Argentyny przez przełęcz Pino Hachado, ale
gdym był w Temuco dowiedziałem się, że najbliższy autobus
odjeżdża za dwa dni, ale na ten i tak już nie ma miejsc. Musiałbym
czekać pięć dni w rejonie Temuco, który dla mnie nie jest
przesadnie interesujący. Postanowiłem zmienić
plany i porzucić tę trasę. Pojechałem z Temuco do Concepcion, ale
tam z kolei nie mogłem znaleźć noclegu. Odbywał się jakiś zlot
partyjny i całe miasto było zapchane odwiedzającymi. Kolejny
raz w ciągu ostatniej doby musiałem zmienić plan i postanowiłem
pojechać do Rancagua, miasta, które leży ok 90 km na południe od
Santiago. Też jednak nie było połączenia i dlatego ostatecznie
znalazłem się w Santiago, gdzie zostałem do 7-go stycznia.
Dziś - 7-go planuję wyjechać do Argentyny przez przełęcz
Portillo u stóp góry Aconcacua.
Ochetorhynchus phoenicurus- wystepuje w środkowym Chile. J.Gould, FRS
No comments:
Post a Comment