Tuesday, 4 April 2017

Korea, Cejlon, z Emiratów do Afryki.

19 Listopada, Pusan, Korea 
Dzień poświęcony na odpoczynek i wizytę w saunach i SPA. Poza tym miasto jest mało interesujące i dość brzydkie. W porównaniu z Japonią ulice są brudne, a przy nich chaotycznie porozstawiane są bazary handlujące jakąś drobnicą. Przyuliczne bazary przypominają mi ulice miast wschodnio-europejskich.


23 listopada, Seul .
Strzelanina na granicy koreańsko-koreańskiej. Niektóre media roztrząsały tę wiadomość do absurdalnych rozmiarów ogłaszając bez mała trzecią wojnę światową. Już nawet nie śmieszne, ale żałosne są próby rozniecania problemów przez głodnych sensacji dziennikarzy. Czytając niektóre z relacji zastanawiałem się czy rzeczywiście jesteśmy w Seulu, ponieważ nie zauważyliśmy żadnej paniki. Ci którzy mówili , bądź pisali o panice i chaosie w Seulu - a było ich wielu - nie mówili prawdy. Miasto funkcjonowało jak zwykle, a ludzie najwyraźniej uodpornili się na podobne historie.


25 listopada, Kuala Lumpur. 
W nocy wyleciałem z Seulu i po kilku godzinach wylądowałem ponownie w Kuala Lumpur w Malezji.  Zaledwie kilka dni tutaj spędzę, bo tym razem KL jest przesiadką przed moją kolejną destynacją.
W samolocie poprosiłem stewardessę, żeby przetłumaczyła mi na malajski prośbę do urzędnika straży graniczne, żeby nie wbijał mi pieczątki na nowej kartce tylko, żeby spróbował ją zmieścić na innej stronie. Pomimo tego, że przedstawiłem mu tę kartkę o 5 nad ranem - wykazał się wielką uprzejmością i poszedł mi na rękę. Jak sądzę - dla niego był to drobiazg, a dla mnie rzecz wielkiej wagi. Teraz na każdej granicy już będę musiał prosić urzędników o taki przywilej.  

O 7 rano zameldowałem się w tym samym hotelu, w którym spędziłem trochę czasu podczas poprzedniego pobytu. W recepcji mnie poznano i przyjęto bardzo miło i trochę wbrew przepisom pozwolono mi się rozlokować w pokoju przed oficjalnym czasem check in’u.  
Niedługo później wyszedłem na miasto, żeby na śniadanie zjeść parotę. Parota to taki hinduski placek wyglądający jak naleśnik , ale jeśli chodzi o smak to te dwa placki dzielą lata świetlne. Poszedłem w to samo miejsce, gdzie chadzałem parę miesięcy temu i nic się nie zmieniło. Ten sam człowiek, w tym samym miejscu piekł te same paroty. Też mnie poznał, bo od razu się spytał ‘'dwie czy trzy?'’. Z reguły zjadałem tutaj albo dwa albo trzy te placki. To najlepsza parota jaką jadłem.  Porozmawiałem chwilę z tym człowiekiem. Nie jest on młody, wykształcony, z wielkiego miasta - ale to chyba dobrze ,bo jest fachowcem i profesjonalistą w swojej wyspecjalizowanej branży.  W tym przypadku oznacza to mało bełkotu, a dużo dobrej paroty. 
Kuala Lumpur jest ożywcze w porównaniu z Seulem czy Pusan, których wcale nie polubiłem i uważam za miasta brzydkie i nieciekawe. Zresztą w całej Korei nie czułem się zbyt dobrze.  
W Kuala Lumpur jest gorąco, na pewno w porównaniu z Koreą. W nozdrzach od razu poczułem gęsty zapach różnych przypraw. Czuję znowu goździki i dlatego parę razy w głowie zakołowały mi się Moluki i Celebes.
4 grudnia 
Cały tydzień spędziłem na Cejlonie i pomimo tego, że pogoda była dość marna i codziennie padało uważam to za bardzo udany pobyt. Bardzo mili są tu ludzie, a kraj poza wielkimi miastami wygląda bardzo sympatycznie.  Już na samej granicy zauważyłem, że służba graniczna była po prostu.... miła i uprzejma. Później potwierdzałem jedynie te pierwsze wrażenia.  
Miasto Colombo jest dość brzydkie, ale największym problemem jest zanieczyszczenie powietrza spalinami od pojazdów motorowych. Auta i motory muszą jeździć na jakichś fatalnych mieszankach i być może stąd ten problem. Nie widziałem tak dużego zanieczyszczenia nigdzie indziej. Ludzie jednak nie chodzą w maseczkach chirurgicznych  po ulicach jak to bywa w innych częściach Azji.  
W kraju widać jednak ciągłą obecność uzbrojonego wojska na ulicach co może być pozostałością po niedawno skończonej wojnie domowej.   
Raz w centrum Colombo trafiłem na dużą manifestację, która wprowadziła trochę chaosu i niepokoju do miasta. Nie czułem się dobrze w tłumie wrzeszczących ludzi i nerwowo patrzących po sobie uzbrojonych żołnierzach. Podobno takie spontaniczne manifestacje zbierają się dość często. Odnoszę wrażenie, że niedługo te nastroje mogą wywołać jakąś poważniejszą awanturę.  
Wszystkie pozytywy dotyczące tutejszych mieszkańców nie odnoszą się niestety do taksówkarzy i kierowców tuk- tuk’ów. Ich pazerność na pieniądze przesłania im całkowicie obraz świata i dobrego wychowania.  
Mam problem z aparatem fotograficznym i na razie z trudem udaje mi się go nawet włączyć ze względu na zablokowany zoom. Ten aparat po ponad roku podróży jest już trochę poobijany i na krawędzi zooma pojawiły się różne wgięcia, które wywołują blokadę. Gdyby się ten problem zaczął parę dni wcześniej , to kupiłbym nową maszynę od razu w Kuala Lumpur. Cejlon nie jest najlepszym miejscem na takie zakupy.
Poza zoomem widzę, że jakość zdjęć jest też coraz słabsza. Obwiniam za to dużą wilgotność, z którą borykam się od dawna.
Sól którą woziłem w plecaku była tak zawilgocona, że ją musiałem wyrzucić. Mój śpiwór też skończył w koszu na śmieci, ponieważ zapleśniał.  
Po prawie tygodniu na wyspie wyleciałem do Dubaju czyli jednego z Emiratów tworzących Unię Emiratów (Zjednoczone Emiraty Arabskie), a następnie poleciałem do Johannesburga w Afryce Południowej, gdzie aktualnie przebywam.  Lot liniami Emirates trwał około 8 godzin, ale był dość ciekawy ponieważ, gdy jasność dnia na to pozwoliła cieszyłem się wyjątkowo dobrą widocznością. Przeleciałem nad Omanem, Jemenem i Somalią, a później wybrzeżem Afryki wschodniej na południe kontynentu.  
Emirates ma bardzo miłą politykę zatrudniania stewardess. Drugi raz w ostatnim czasie z nimi leciałem i wygląda to podobnie. Na około tuzina stewardess prawie każda pochodzi z innego kraju i należy do innej ‘'rasy'’ ludzkiej prezentując całkiem inną urodę. Poza oczywistymi względami estetycznymi do wyboru - można też wybrać język jaki najbardziej odpowiada. Na tej trasie- jak zobaczyłem w ulotce - można było się porozumieć nawet w takich egzotykach jak guarani (pani z Paragwaju) jak i suahili (pani z Kenii), sinkhala (z Cejlonu) – poza tym (pomijając ważniejsze języki zachodnie) chiński, japoński, koreański czy filipiński.

No comments:

Post a Comment